poniedziałek, 8 lutego 2010

Chwila czasu.

Wreszcie mam chwilę:-)
Mieszkamy już tutaj ponad tydzień, a ja dopiero mam spokojny moment, żeby sobie poukładać w głowie i napisać parę słów...
Duża część naszych rzeczy jest już "przeprowadzona" (wielkie ukłony dla Michała i Asi, bez pomocy których chyba nie dalibyśmy sobie rady), choć część rzeczy jeszcze jest w Sieradzu... Ale pomalutku wszystko do nas w końcu trafi:-)
Co się dało, upchnęliśmy w pozostawionych przez byłego właściciela (nielicznych) meblach. Reszta wciąż jest składowana w pokoju, który w przyszłości będzie naszą sypialnią. Tak więc zapełniają go kartony (puste i pełne), deska do prasowania, śpiwory, namiot (oczywiście w stanie złożonym;-p) , stojąca suszarka na pranie i tego typu duperele.
Większość niezbędnych rzeczy ulokowaliśmy w sypialni tymczasowej, w śmiesznym, dziecięcym regale z biurkiem. Tam też oczywiście śpimy, na niezbyt dużej, ale wygodnej wersalce. Czasem śpi z nami kot, o którym potem:-)
Jest jeszcze salon, dosyć pusty, poza biurkiem z komputerem i fotelami przy niewielkiej ławie. Duży przedpokój, wiecznie zadeptywany śniegowym błotem :-p , malutka toaleta i niebiesko-biała łazienka. No i kuchnia, strasznie archaicznie urządzona, zniszczona niemożebnie, ale jakoś sobie w niej radzimy (wczoraj wyszedł nam smakowity falafel na obiad:-) I kot włazi w niej na zlew i kuchenkę :-p
No właśnie, kot... Krecio. Znaleziony przez internet, imieniem nas zwabił i od razu jak się poznaliśmy, skradł nasze serca:-) Przytulanka - wskakuje bez pardonu na kolana i każe się miziać. Mruczy wtedy jak traktor:-) W kuchni żebrze głośnym miauczeniem o okrawki wędliny, przyłazi do nas w nocy do łózka i śpi na kołdrze, gubi białe kłaki i w ogóle jest cudny:-) Zobaczyć go można na załączonym zdjęciu:-)
No, to tak na szybko wrażenia, idę sobie zaraz falafelka na obiad odgrzać;-)