czwartek, 10 czerwca 2010

Dwudziestosiedmiolatka :-)

Jak chyba wszyscy wiedzą, urodzinki miałam w niedzielę:-)Dwudzieste siódme!
Ta liczba brzmi dosyć abstrakcyjnie, ale to tylko liczba. Bo w środku mnie, w moim życiu, nic się na takich "progach" nie zmienia. Jestem kim jestem, wciąż taka sama (no może cechy z młodości durnej i chmurnej wyostrzają mi się z wiekiem, bunt młodzieńczy z upływem lat przybiera na sile;-) Nic się nie zmieniło po 15 urodzinach, które były dla mnie jakimś magicznym momentem, zanim do niego dotarłam. Potem oczywiście 18 urodziny. Też naturalnie nic się nie zmieniło, poza tym, że mogłam legalnie kupić alkohol (gdybym chciała - zwykle nie chciałam;-) Matura - świat nadal wygląda tak samo. Dwudzieste... Nic nowego. Obrona magisterki - już mądrzejsza - nie oczekiwałam, że coś się zmieni (oczywiście miałam rację:-p) Dwudzieste piąte urodziny - pełne ćwierć wieku wszak! Zmieniłam się o kolczyk w nietypowym miejscu, który zafundowałam sobie w Anglii na tę okoliczność. Kolejny "próg", który wielu z nas postrzega jako magiczny, to trzydziestka. Nie ekscytuję się tym, wiem, że nic się nie zmieni:-p
W duszy wciąż mam jakieś 17-18 lat i to się raczej nieprędko zmieni. Wiek (albo ciąża?) wyostrzają mi paskudne cechy z tamtego okresu - mam ostatnio wrażenie, że jestem coraz bardziej krnąbrna, wyrazista, trudna we współżyciu, ostra w osądach... :-p Cóż, nie będę nad tym płakać. Wolę być wyrazista niż mdła:-)To może urodzinowe podsumowanie teraz;-) Pamiętam jak dziś urodziny dwudzieste szóste, w wynajętej kawalerce, z miłymi gośćmi, tortem Pichingerem i grą w Prawo Dżungli :-) Dokładnie umiem powiedzieć, co się zdarzyło przez ten rok. Na minus - pogorszenie mojego samopoczucia "nerwiczkowego". Na plus - włosy urosły (to plus z punktu widzenia męża, ja mam ich już serdecznie dosyć;-) , w szafie pojawiły się wymarzone oryginalne Martensy:-D Kupiliśmy mieszkanie (na minus, że na kredyt, ale jest NASZE:-) , przygarnęliśmy kota, który okazał się prawdziwym futrzatym plastrem na zmartwienia:-) No i zaszliśmy w ciążę. To był dobry rok:-) Sama sobie składam spóźnione życzenia, żeby nadchodzący był jeszcze lepszy;-) A co! "Jak kochać to księcia, jak kraść to miliony!";-)Załączam zdjęcie z dnia urodzin, z futrzatym plastrem :-)