czwartek, 2 września 2010

Ogólny progres:-)

Powoli do przodu.
Tak bym określiła stan wszystkiego:-)

Ciąża rośnie i rośnie, wraz z nią mój brzuch - jak bułeczka na drożdżach. Wtaczamy się w siódmy miesiąc. Kto by pomyślał! Nie wiem kiedy to minęło, dopiero wpatrywałam się zszokowana w półprzejrzystą drugą kreskę na teście ciążowym :-p Kreska ma teraz 6 miesięcy, fika i przeciąga się w brzuchu, aż cały faluje i drga:-) Wczoraj Konrad zarobił w nos, bo trzymał głowę na moich kolanach;-)

Posuwają się powolutku naprzód przygotowania do przybycia Tymulka. Zapisaliśmy się do szkoły rodzenia - zaczynamy zajęcia za 3 tygodnie. Będziemy się uczyli oddychać, radzić sobie z bólem i przewijać farfocla;-) Odwiedziliśmy też porodówkę, którą sobie wybrałam, o ile nie będzie przeciwwskazań do porodu siłami natury. Młoda pani położna zrobiła na nas bardzo dobre wrażenie, sala porodowa też. Cały oddział jest bardzo malutki, atmosfera więc kameralna. Mąż oczywiście może być obecny przy całym porodzie, o ile nie ma komplikacji, sama rodząca natomiast może kierować swoim porodem wedle życzenia - można spacerować, korzystać z prysznica, piłek, przeć w dowolnej pozycji:-) Utwierdziło mnie to wszystko w przekonaniu, że tam chciałabym urodzić, o ile tylko będzie to możliwe.

Poczyniliśmy też postępy w kompletowaniu wyprawki. Na razie kupiliśmy drobiazgi, które można z powodzeniem trzymać w kartonach i w szafie - parę ciuszków (zdjęcia niektórych załączam:-) , kocyk, butelkę na wszelki wypadek, ręcznik z kapturem, pieluszki flanelowe i trochę innych dupereli. A już na dniach zamówimy łóżeczko i pościel oraz - mam nadzieję - wybierzemy się po wózek. I będzie można już spokojnie czekać:-)

Remont też posuwa się wyraźnie do przodu. Osiągnął już etap pt. "widać koniec" :-) Małe pokoje mamy pomalowane i wypanelowane;-) Przedpokój też pomalowany. Aktualnie dwaj panowie robotnicy zajmują się salonem (Konrad musiał wrócić do pracy, nie miałby już czasu z tym się bujać). Powinni do wtorku skończyć, wtedy zamówi się ludzi od paneli, a potem już będzie można zamówić meble :-D Pozostało jeszcze mnóstwo drobiazgów w rodzaju założenia parapetów, listew przypodłogowych, pomalowania drzwi, kaloryferów itp., ale to wszystko można robić w jakichś mniejszych wolnych chwilach. Cóż, przed nadejściem Tymka musimy zdążyć, czy nam się to podoba czy nie:-p Na szczęście póki co Konrad nie ma zajęć w prywatnej szkole, co oznacza wolne wieczory. Więc myślę, że da radę:-)

No, to chyba tyle na ten moment. Wszystko w miarę w porządku i oby taka tendencja się utrzymała. Byle do wiosny;-) Bo zimno i nieprzyjemnie się robi na świecie...

Buziaki!