środa, 13 lipca 2011

Lipiec.

Od kilku dni zabieram się, żeby poczynić wpis i jakoś nie idzie...
Czuję, że wypadałoby się odezwać, ale jakoś czasu brak, ewentualnie weny. No i w sumie nic szczególnego się nie dzieje.

Znów się lato rozpanoszyło, choć dopiero co była przecież wiosna.
Rok minął nie wiadomo kiedy - dwanaście miesięcy temu poczułam w brzuchu pierwsze delikatne pukanie, drganie i od tego czasu nic już nigdy nie będzie się równać z tym magicznym uczuciem. Nie wiedziałam jeszcze, czy smyra mnie po pęcherzu chłopiec czy dziewczynka. Zaokrąglał mi się brzuszek i strasznie mi się to podobało. Na dobre rozpoczął się remont naszego mieszkania.
Aktualnie zawartość brzucha, zwana Tymkiem, śpi w naszej wyremontowanej sypialni, po tym jak godzinę ją usypialiśmy (zawartość, nie sypialnię, rzecz jasna ;-) Tak od kilku dni jest - długie, burzliwe usypianie, nocne pobudki, a w ciągu dnia skrócone drzemki, wieczne marudzenie i płacz do utraty tchu, gdy tylko zniknę z pola widzenia... Podobno jest coś takiego, jak kryzys ósmego miesiąca. Coś mi się widzi, że to właśnie to...

Wakacje mijają nam, a zwłaszcza Konradowi, dosyć pracowicie. Zabrał się bowiem za wykańczanie różnych dupereli remontowych, których nie udało się zrobić w zeszłym roku. Mamy więc w końcu plafon w salonie (zamiast gołej żarówki ;-p) , suszarkę do bielizny pod balkonowym sufitem (jest genialna!), wentylację w łazience już prawie ;-)
Wieczorami dla relaksu oglądamy filmy. Czasem Konrad ogląda coś sam po rosyjsku, czasem razem wybieramy jeden z wielu, wielu filmów czekających na obejrzenie chyba ładne 3 lata... I tak zaliczyliśmy już "Zagubioną autostradę" (nie mam pojęcia o co chodziło, jak to u Lyncha;-) , "Dzikość serca" (dziwny, ale dla Cage'a warto;-) , "Zapach kobiety" (wspaniały!), "Człowiek z blizną" (ostatnie 20 minut przespałam ;-) , "Tożsamość" (ja ponownie, ale znowu mnie zaskoczył) oraz "Skandalista Larry Flynt" (bardzo dobre).
Przez te filmowe wieczory chodzimy późno spać (północ to norma, zdarza się i o pierwszej), a potem Dzieć łobuzuje po nocy, więc wiecznie chodzimy niewyspani.
Mam wrażenie, że nie wyśpię się już nigdy :-p Czego Wam nie życzę.
I zmykam dziś może trochę wcześniej do łóżka :-)