sobota, 24 sierpnia 2013

Odkrycie.

Czy macie czasem tak, że wydaje się Wam, że oto właśnie zobaczyliście/usłyszeliście najpiękniejszą rzecz w Waszym życiu? Najpiękniejszą piosenkę, najpiękniejszy obraz, najpiękniejszy kwiat...
A potem się okazuje, że może być coś piękniejszego, choć w to nie wierzyliście?...
Ja właśnie kilka dni temu po raz kolejny przekonałam się, że się pomyliłam, myśląc, iż najpiękniejszą piosenkę w swoim życiu już usłyszałam.
Zbiegiem kliku okoliczności natrafiłam na tę i... nie mogę przestać jej słuchać. Za pierwszym razem tylko mi się spodobała, za drugim uznałam, że jest piękna, a teraz... słucham po raz czwarty, piąty, szósty tego dnia i nie mam dość. Serce mi pęka od tego piękna. I znowu chwilowo nie wiem, czy kiedyś usłyszę coś piękniejszego...
Pewnie za jakiś czas znów mnie coś zaskoczy ;-)
Tymczasem posłuchajcie. Głos z Nieba.


niedziela, 18 sierpnia 2013

Urlop, urlop i po urlopie...

Siedzę sobie na balkonie, delektując się sierpniowym, słonecznym przedpołudniem.
Jeszcze lato trwa. Jeszcze długie dni, ciepły wietrzyk, dużo słońca, dużo zieleni...
Niestety urlop dobiega końca - jak wszystko co dobre, minął zbyt szybko.

Jeszcze ładuję moje słoneczne baterie, jeszcze leniwie spoglądam na zegar i myślę - "dopiero południe, jeszcze dużo tego dnia przede mną..." Ale wiem, że on się szybko skończy, a jutro od rana - zwykły kierat.
Tymek do żłobka, zakupy, ogarnięcie mieszkania. Pomalowanie paznokci, wyprasowanie ciuchów, zrobienie kanapek do pracy. Autobus - przesiadka - autobus - poradnia - autobus - przesiadka - autobus - dom... I tak, z drobnymi przerwami i modyfikacjami, przez kolejne 11 miesięcy, z tym, że Tymka żłobek zamieni się na przedszkole.
Niby się cieszę - prawdopodobnie będę miała stałą umowę w poradni (TFU, TFU, żeby nie zapeszyć), o to przecież chodziło. Ale jednocześnie - TAAAK MI SIĘ NIEEE CHCEEE. Stały problem po urlopie ;-)

A urlop był fajny.
Po raz pierwszy od kilku lat wyjechaliśmy. Co prawda na krótko i niedaleko, bo do Sulejowa, ale wszystko było świetne i naprawdę podładowałam akumulatory. Parę beztroskich dni spędziliśmy w Sieradzu. Miałam też urlop od męża, który wybył na tydzień w góry :-) Pogoda generalnie dopisywała, byliśmy raczej zdrowi przez cały ten czas. Tak że tegoroczne wakacje mogę uznać za naprawdę udane. I mam nadzieję, że tego podładowania baterii wystarczy mi na dłużej niż 2 tygodnie ;-)

czwartek, 1 sierpnia 2013

Wiecie co Wam powiem?

Nie mam pojęcia jak żyłam bez tego ekspresu do kawy ;-)
Pożeram właśnie na drugie śniadanie odsmażoną na maśle chałkę i popijam świeżutko zmieloną, świeżutko zaparzoną kawą (bez cukru, bez mleka). Jest przepyszna! Idealna!
Nie byłam wcześniej wielkim kawoszem, ale teraz gorące, aromatyczne americano stało się moim codziennym rytuałem.
Jakby to powiedział facebook - LUBIĘ TO :-)

                                                             Zdjęcie pochodzi ze strony Deviantart