wtorek, 7 czerwca 2011

Kolejny rok minął...

Wczoraj były moje urodziny.
Z kalendarza wynika, że 28, choć ja wciąż, jak co roku, nie czuję się na więcej, niż 20 :-) Zdaje się, że na tyle też wyglądam, co przestało mnie martwić, więcej nawet - z każdym rokiem cieszy mnie bardziej ;-) Kiedy niedawno byłam w pewnym liceum, żeby zanieść moje CV, nie mogłam się wydostać, bo nie wiedziałam, że drzwi są na domofon. Zapytałam więc przechodzącej kobiety (chyba nauczycielki), jak otworzyć drzwi, a ona do mnie odzywa się tymi słowy: "Musisz nacisnąć ten przycisk z lewej strony" :-D
Tak więc kalendarz swoje, a ja swoje - jak 10 lat temu chodzę w glanach i dżinsach, bardzo rzadko się maluję, głośno śmieję się na ulicy i prawie nie przybywa mi zmarszczek :-)
Urodziny to pretekst do podsumowań. Może to banalne trochę, ale trudno mi się oprzeć :-p

To był intensywny rok. Trochę dobry, trochę zły, jak całe życie.
Najważniejsze oczywiście - urodził nam się Tymek :-) Choć czasem mam ochotę wystawić go za okno albo zamknąć w szafie, to nie da się zaprzeczyć, że kocham go strasznie i nie wyobrażam już sobie chyba, że mogłoby go nie być. Jest słodki jak cukiereczek, ma już 4 zęby, turla się jak szalony, eksplorując coraz większe obszary (dziś sturlał się z kołdry rozłożonej na podłodze i pocałował nogę od stołu :-D) i wcina ze smakiem gotowane przeze mnie zupki, co mnie szalenie cieszy:-)
Zrobiliśmy remont mieszkania i mamy swoją wymarzoną sypialnię, o ścianach w kolorze lawendy i wychuchaną kuchnię z widokiem na czereśnię, która wiosną bajecznie kwitnie.
Pokochałam pieczenie; za sprawa męża wzbogaciłam się o formę do tarty i blachę do muffinek. Niemal co tydzień w naszym domu pachnie teraz ciastem:-)
Ja chwilowo jestem bez pracy, nieśmiało się rozglądam, ale że brak mi entuzjazmu, to idzie średnio...
W rodzinie ciężki czas już od dosyć dawna, podstępna choroba chce nam zepsuć radość z Tymka, ale nie do końca się jej udaje, bo ta radość jest wielka.

No i tak to jest...
Mam lat 28, ważę znowu 49kg, jestem żoną, mamą, mam czarno-białego kota i chyba jednak sporo szczęścia w życiu :-)
Oby dalej było jeszcze lepiej :-)

3 komentarze:

mamuśka pisze...

Twoje szczęście jest cudne!

PAPROCH pisze...

Tak :-) I właśnie ryczy, bo kleik chce dostać, a mleczko jeszcze się nie zagrzało :-p

kasia pisze...

Nie daj sie zyciu,chocby nie wiem jak nawalo mi po glowie.