piątek, 25 listopada 2011

Jakby to było przed chwilą...



Na chwilę przed wyjazdem do szpitala.










Piszę dziś, bo im bliżej imprezy z okazji Tymka urodzin, tym mniej mam czasu. Więc jutro na pewno nie dałabym rady.
Tymek jeszcze nie ma roku ;-)
Rok temu o tej porze po raz ostatni kładłam się spać jako ciężarna. Oczywiście jeszcze o tym nie wiedziałam.

26 listopada rano obudził mnie niezbyt silny skurcz.
Byłam spokojna.
Nie bałam się (do czasu ;-)
Było zimno i szaro. Chyba jakiś smętny śnieg leżał.
Założyłam kolorowy szal i okropną kurtkę w rozmiarze 44 bodajże - specjalnie kupioną na okoliczność wychodzenia z wielkim brzuchem w okresie późno-jesiennym.
Tamten dzień okropnie mi się dłużył, a już odczekiwanie 5 godzin od ostatniego posiłku, żeby móc się położyć pod nóż, trwało wieki. Wtedy. Dziś mam przed oczami tylko migawki, jakby wszystko trwało chwilę, jak w przyspieszonym tempie. Taksówka, izba przyjęć w jednym szpitalu, kolejna taksówka, kolejna izba przyjęć, cichy korytarz patologii ciąży.
Telefon do Mamy. Telefon do Taty. Telefon do Konrada.
Szpitalna koszula jak z worka uszyta, cewnik, wenflon, winda...
I nagle już nie było brzucha. Były zawroty głowy po znieczuleniu i dziwne ciągnięcie w podbrzuszu. A potem ból, ale do wytrzymania ;-)
I świadomość, że kilka pięter wyżej, czeka na mnie mój syn.



To nie był łatwy rok, ale jednocześnie - wspaniały.
Tymek jest słodkim chłopakiem.
Ma nadal świetny apetyt, choć trudno mu się ostatnio skupić na jedzeniu - wszystko go ciekawi.
Ma 9 zębów i kolejne w drodze.
Od dwóch dni sam chodzi, wydłużając za każdym podejściem dystans. Z impetem siada na tyłku co jakiś czas, wstaje i idzie dalej.
Przytula się, całuje mnie w brzuch ;-)
Rozumie coraz więcej słów, ostatnio "koza", "gitara", "okno" :-)
Jest moim pomocnikiem - jak mówię "idziemy odkurzać" to leci wyciągać odkurzacz z szafy. I próbuje wstawiać pranie - wkłada jedną rzecz do pralki, przymyka drzwiczki i kręci programatorem :-D
Coraz weselej z nim jest.

Uczy mnie wciąż spokoju, cierpliwości, daje siłę do zmagania się ze słabościami. Choćbym nie wiem jak była smutna albo wkurzona - jego uśmiech zawsze poprawia mi humor.

Z okazji pierwszych urodzin - SPEŁNIENIA MARZEŃ, SYNKU!

6 komentarzy:

mamuśka pisze...

I ciekawego życia. A dla Mamuni nieustającej radości z tego Cudu. I dla Tatusia też, oczywiście:)))

PAPROCH pisze...

Dziękujemy :-)

tataradka pisze...

Cud to cud, aż się nie chce wierzyć! Dużo uśmiechu, śmiechu i radości.

Anonimowy pisze...

O, to dobrze, że nie tylko ja mam fioła na punkcie szalonych skarpetek :D Gdy jeszcze chodziłam do liceum to lubiłam nakładać skarpetki stópki w biedronki, z prawie 2cm biedronkami doszytymi tak, by wystawały zza butów :D
Pozdrawiam i również życzę maluszkowi wszystkiego najlepszego (mamie również :)) ).

PAPROCH pisze...

Magda, dziękuję :-)
Tatoradka, również dziękuję :-)

agacioszka pisze...

A ja tylko przypominam, że według wyboru kariera Tymka wyglądać będzie następująco:
po dwóch latach w seminarium zajmie się pisaniem książek kucharskich. Także myślę, że to można podpiąć pod życzenia Mamuśki - "ciekawego życia". :)
Ja się piszę na egzemplarz pierwszej książki z dedykacją! Już teraz sobie rezerwuję, bo potem może być za długa kolejka... :)