środa, 1 lutego 2012

Czasu, czasu, czasu trzeba mi!

No i mamy za swoje. Życzyłam sobie, żeby zima przyszła choć na parę dni i się doczekałam :-/ Na samą myśl o wyjściu z domu mi zimno :-/ Wczoraj na drogę do pracy byłam ubrana tak: oczywiście bielizna, grube rajstopy, skarpetki, buty zimowe, bluzka z długim rękawem, wełniany bezrękawnik, wełniany sweter, wielki szalik, kożuch, czapka, na czapce kaptur od kożucha, rękawiczki. A w torebce butelka z ciepłą wodą ;-) Ledwie się poruszałam w tych wszystkich warstwach, ale opłaciło się - poza palcami i nosem nie zmarzłam :-)
Ja już chcę wiosnę! ;-)

I chcę więcej czasu.
Ostatnio nie mam go na nic, dziś może trochę luźniej, K. ma ferie, więc nie muszę non-stop patrzeć na Tymka, od czasu do czasu się zmieniamy ;-) A tak to Tymek - praca - dom - Tymek - dom - praca - dom - Tymek - dom... Są chwile, gdy nie pamiętam jak się nazywam...
W pracy... Mama opowiadała mi nieraz, że bywa, że nie ma się czasu zrobić siku. Myślałam, że to przesada. Nie, to nie przesada, sprawdziłam :-/ I wciąż kontakt z różnymi biednymi ludźmi i ciągła gotowość do słuchania... Mama, która się rozwodzi, jej córka nie może sobie z tym dać rady, były mąż ją nęka. Inteligentny chłopiec, który nie potrafi inaczej radzić sobie ze złością, niż przylaniem komuś - jego mama uważa, że jest okropny i za karę zabrania mu oglądać TV (nie widzi chyba powodów frustracji własnego dziecka, które dla mnie są oczywiste). Dziewczynka, która boi się zostawać w przedszkolu. Dziewczynka, która boi się spać. Tata, który wychowuje sam dorastającą córkę... Ludzie, historie, problemy - przelewane na mnie. Wystarczy, że posłucham, że powiem, że coś się da z tym zrobić, że spróbuję, że tak się zdarza, że to normalny etap w rozwoju... Biorę na siebie ich zmartwienia. Wychodzą zazwyczaj uśmiechnięci, gdy wyznaczam im kolejną wizytę, widzę, że czują ulgę. Ja wychodzę ciężka, sztywna z napięcia, na trzęsących się nogach. Mija kilka godzin zanim zrzucę z siebie te cudze ciężary, przestanę o nich myśleć, rozluźnię mięśnie... W czasie pracy nie dzwonię do domu, żeby zapytać jak Tymek, nie czuję potrzeby, a nawet gdyby - nie mam czasu... Ktoś mi powiedział: ale fajna praca - posiedzieć 4 czy 6 godzin na fotelu i posłuchać cudzej gadaniny... Ale to niestety nie tak fajnie. Jak się okazało, że w piątki jestem w poradni 6 godzin to doświadczeni psycholodzy powiedzieli - "Strasznie dużo! Zamęczysz się!" Daję radę, ale lekko nie jest. W piątek wracam do domu o 20 - jest zimno, ciemno, boli mnie krzyż i ramiona z napięcia. Marzę już tylko o tym, żeby wypić herbatę, zjeść kolację i położyć się spać. Na szczęście mogę - muszę przyznać, że małżonek się stara - czeka na mnie kolacja, kuchnia jest ogarnięta, dziecko zaopiekowane :-) Jakoś sobie radzimy. Tylko ciągle w niedoczasie. Bo przychodzi weekend i trzeba posprzątać, poodkurzać, uzupełnić jakieś papiery, przygotować jakieś zajęcia, między nami wciąż chodzi Tymo i żąda uwagi... Marzy mi się urlop OD WSZYSTKIEGO, taki 2-3 dniowy. Może za jakiś czas... Wyślę męża z młodym do dziadków do Sieradza na weekend, a sama będę spać i oglądać filmy, jedząc chipsy ;-) Taa, już to widzę... nie umiałabym się zrelaksować, gdybym widziała na podłodze okruszki, a na stole kubki do zmycia... Ale tak czy owak byłoby fajnie (nie do wiary, jeszcze rok temu bym się zapłakała, jakbym miała zostać sama choć na jedną noc!). Może na wiosnę ;-)

Poprzednio życzyłam sobie zimy. Teraz życzę sobie żeby ta zima już poszła. I czasu więcej - na relaks, na sen, na bezmyślne siedzenie przed komputerem ;-)
I Wam też.

5 komentarzy:

mamuśka pisze...

Zawsze nam się chce nie tego, co mamy:) A DO PRACY SIĘ PRZYZWYCZAISZ.
I tak każdy musi sam swoje problemy rozwiązywać, ty możesz tylko pokazywać kierunek marszu.

PAPROCH pisze...

Tak, wiem, wiem... Ja nie chcę problemów za nich rozwiązywać. Ale to pozornie niemęczące słuchanie jednak obciąża mocno - i fizycznie, i psychicznie...

tataradka pisze...

Nauczysz się, mamuśka ma rację, a ty jesteś dzielna. To że "inni mają łatwą pracę" jest opinią powszechną, a prawda jest taka, że każdy ma swojego mola. Powodzenia Paproszku, dasz radę, jestem tego pewny.

PAPROCH pisze...

Dzięki :-) Moja dzielność ostatnio mnie samą zaskakuje ;-)

agacioszka pisze...

Hej hej, nie ma prac "łatwych". Nawet jeśli za dużo nie musisz myśleć i wykonujesz proste czynności, to monotonia takiej pracy jest gorsza niż fizyczna harówa.

Dobra, zaczyna przeze mnie przemawiać BHPowiec, albo jak mówi mama - BHP-izda. :)