środa, 7 stycznia 2009

Co Paproch taszczy w plecaku...

O jeju, o jeju...
Zainspirowana wieloma akcjami w Internecie, ukazuję Wam dziś moje wnętrze. A dokładnie rzecz biorąc - wnętrze mojego plecaka, który taszczę ze sobą do roboty.
Uwierzycie, że noszę wszystkie te klamoty???
Pokazuję wszystko, co z niego dziś wyjęłam, bez oszukiwania;-)

Na pierwszym zdjęciu-plecak we własnej osobie;-)











Na drugim - zawartość mniejszej kieszeni:-o Soczewki kontaktowe, blaszane pudełeczko na... podpaski (z Anglii mam taki wynalazek;-) , książeczka "Bądź odważny", guma do żucia, pomadka ochronna, pisak Sharpie, ołówek, błyszczyk, klucze od pracy, dezynfekujący żel do rąk, stary telefon "na wszelki wypadek" (?), Ibuprom, Glucardiamid, chusteczka higieniczna, puder prasowany, cukierek Zozol i tabletka od bólu gardła:-)









Zdjęcie trzecie to zawartość tajnej mini-kieszonki: jakieś papierki z pracy, ozdobiony dawno temu przez kolegę Ufoka "wafel" pod piwo, inne tabletki od bólu gardła, zniszczona bransoletka LiveStrong, dwie spinki do włosów, dowód osobisty, notesik i futerał z dalszą częścią dokumentów.
Na zdjęciu czwartym zawartość głównej komory. Woda, rękawiczki, pomarańczowa teczka (prawdopodobnie pusta lub prawie pusta:-p) , paczka chusteczek, portfel, brylantyna w wosku (!), kosmetyczka (to granatowe z kwiatkiem, zawartości lepiej pokazywać nie będę:-p) , kalendarz, miś Joda, brudnopis, książka-co-ją-zawsze-mam-przy-sobie;-) i bezrękawnik (!).
Na ostatnim zdjęciu wszystko razem.










Uwierzycie, że chce mi się to nosić do pracy?! Zwykle dochodzi jeszcze coś na ząb, a w te mrozy... termofor! Telefon, którego używam, odtwarzacz mp3 i klucze od mieszkania zwykle lądują w kieszeniach kurtki:-)
No i po co mi tyle rzeczy?...

2 komentarze:

mamuśka pisze...

Najbardziej intryguje mnie "warka jasne"...

PAPROCH pisze...

"Warka Jasne" ma taką oto historię. Siedzieliśmy my sobie kiedyś, z całą lub prawie całą ekipą, w naszym ulubionym sieradzkim miejscu spotkań, czyli w pubie Strefa69, wówczas jeszcze Niagara;-) Kto co pił, dziś już nie wiem. Mogła być nawet moja ta Warka (z sokiem oczywiście:-) , ale to wcale nie jest pewne. I nagle Ufo-artysta-coś długopisem na tym waflu nasmarował. Dokładnie rzecz biorąc liska i żabę chwytającą językiem muchę. Spodobała mi się ta pubowa tFórczość, więc wzięłam na pamiątkę. I tak noszę przez sentyment:-)