Dumam, co by tu napisać.
Od kilku dni siadam przed kochanym mym laptopem, odpalam
Blogspot i myślę.
Siedzę, myślę, frustruję się.
Zamykam Blogspot.
Przenoszę się na Allegro i szperam wirtualnie pomiędzy
kolorowymi wiosennymi spódnicami, szarawarami, książkami o naturalnej
pielęgnacji i akcesoriami do dekorowania wypieków…
I tak mija czas, a blog leży odłogiem.
Zaraz wiosna, nie wiem kiedy ta zima minęła, ale to przecież
dobrze nawet.
Serce mi drży z zachwytu, gdy widzę, że słońce jeszcze nie
zaszło tak naprawdę, spoglądam na zegarek, a tu siedemnasta :-)
Śnieg co prawda jeszcze w najlepsze leży, ale z każdym dniem czuć bardziej
wiosnę. Że już tuż, tuż. Że już jest w blokach startowych. Że już zapakowała
dla nas prezenty – pogodne wieczory, pachnącą świeżą ziemię, pączki forsycji.
Jeszcze tego nie widać, ale lada moment, lada dzień :-)
A w mojej głowie kwitną postanowienia wiosenne ;-)
Z postanowieniami to jest tak, że najłatwiej mieć je w
głowie lub gdzieś sekretnie zapisane. Z realizacją już gorzej ;-)
Zapiszę więc tu, trochę mniej sekretnie. Ponoć podzielenie
się z innymi swoim planem zwiększa szanse, że zmobilizujemy się, by go
zrealizować.
Zatem uroczyście deklaruję w tym oto miejscu, że POSTARAM
SIĘ:
Śmiać się więcej. Złościć mniej.
Nie kupować zbędnych rzeczy, chyba że są absolutnie piękne i
wiem, że na długo podniosą mi nastrój ;-)
Przeczytać jedną książkę w miesiącu, może z czasem dojdę do
jednej w tygodniu.
Zadbać o kondycję – bez wielkich fajerwerków i nastawiania
się na bóg wie jaki sukces. Ot spróbować małymi kroczkami. 10 minut gimnastyki,
choćby co drugi dzień. Krótka przebieżka na powietrzu, gdy zrobi się cieplej.
Częściej rower. A może by tak zacząć wysiadać przystanek wcześniej wracając z
pracy?
Stosować w domu „zasadę dwóch minut”. Jeśli mam do zrobienia
coś, co wiem, że zajmie nie więcej niż 2 minuty (wstawienie talerzy do
zmywarki, spakowanie kosza na śmieci, odłożenie książki na półkę, schowanie
korespondencji z banku do odpowiedniej teczki itp.), zrobię to OD RAZU.
No i w dalszym ciągu będę notować w moim ślicznym fioletowym
notesiku pozytywne zdarzenia. Są tygodnie, że zapominam o tym i takie, gdy
bardziej się pilnuję. I szczerze mówiąc już nie wiem, czy notuję mniej w tych
tygodniach, w których mam gorszy nastrój, czy… mam gorszy nastrój wówczas, gdy
zapominam notować pozytywy.
Jak sądzicie? ;-)
Zdjęcie pochodzi z :http://rainbow-art.deviantart.com/art/paint-the-rainbow-II-115709981
5 komentarzy:
Sądzimy, że wiosna dobrze robi na postanowienia:)
:-)
Mam podobne do Twoich kłopoty. Pomysł z przystankiem fajny. Czyniąc postanowienie, co zrobimy, warto od razu postanowić co zawalimy. Budżet czasu i możliwości musi się zbilansować:-).
No cóż, ja mogę postanowić, że zawalę akcję pt. "mniej czasu spędzać przy komputerze" ;-p Na bank mi się uda to zawalić ;-)
Ja w ogóle takiego postanowienia nie robię!!
Prześlij komentarz