wtorek, 23 grudnia 2008

Coraz bliżej święta ;-)

Kochani!
Co by tu dziś napisać?...
Dzieje się i dziwnie plecie, aż czasem mam ochotę napisać list z pogróżkami... no, Tam, na górę, gdzie podobno Ktoś nad nami czuwa... Ale oczywiście nie napiszę, no bo... Czym mogłabym Tego Kogoś postraszyć? Że przez cały nadchodzący rok będę niegrzeczna? Że nie będę robiła dobrych uczynków? Ha, ha. Akurat. Już widzę, jakby się przestraszył:-p Jedynie ja bym straciła na takim zachowaniu...
Więc, nolens volens, pokornie przyjmuję te dziwne zdarzenia, które na nas spadają przed samymi świętami.
Na dobry początek przedwczoraj rozpadły mi się jedyne buty zimowe. Suwak tak się posypał, że nie dało się ich już normalnie nosić. Zatem wczoraj, z lekko już pokasłującym małżonkiem, wybraliśmy się na obchód Sieradza, w poszukiwaniu przyzwoicie wyglądających zimowych butów za rozsądną cenę. Jest to nie lada wyzwanie, jak zapewne wielu z Was wiadomo. Kupić świetne buty za 300 czy 400 zł to żadna sztuka. Ale jak się ma górny limit koło 160 zł, to robi się to bardziej skomplikowane. Po dwóch godzinach poszukiwań i żmudnego mierzenia (jak ja tego nie znoszę!), udało nam się w końcu nabyć brązowe kozaki-oficerki, za jedyne 100 zł (posezonowe obniżki, hurra!:-)
Jednak to nie koniec przedświątecznych kłopotów, a właściwie dopiero początek. Kiedy wczoraj wieczorem dotarliśmy do naszego łódzkiego mieszkanka, okazało się, że ślubny ma temperaturę 38,5 stopnia. I ból gardła. Dziś rano temperatura skoczyła do ponad 39, powędrowaliśmy więc do lekarza. Pani doktor stwierdziła zapalenie gardła. Ja tam bym strzelała w grypę, ale mój mąż jest zdolny do przechodzenia zwykłego zapalenia gardła z taką gorączką... Dała jakieś leki. Teraz rzeczony małżon leży pod kołdrą, niemal jak zabity, i stara się dojść do siebie.
No bo jutro Wigilia przecie.
Wyczekane, wytęsknione, wypatrywane od dwóch lat (ze względu na zeszłoroczny wyjazd do Anglii przed samymi świętami) Boże Narodzenie, zanosi się znów na niezbyt fajne. A miało być tak pięknie! Wieczerza z rodziną, długie siedzenie, rozmowy, mnóstwo prezentów... Ech... A będzie dobrze, jak w ogóle uda nam się razem pojechać jutro na tę Wigilię...
No i jak tu się nie wkurzać, na Tego, co w górze? Znacie do Niego adres? Może bym chociaż reklamację złożyła?...;-)
Anyway... Życzę Wam ZDROWYCH, spokojnych, smakowitych i naprawdę udanych świąt oraz wszystkiego co najpiękniejsze i najlepsze w Nowym Roku!

2 komentarze:

mamuśka pisze...

Będzie dobrze, będzie smakowicie i dużo prezentów:))

PAPROCH pisze...

:-) Mam nadzieję:-) Tak czy owak, będzie lepiej niż rok temu. A to już dużo:-D