wtorek, 19 listopada 2013

Pytania skłaniające do przemyśleń - część szósta :-)

Coś w sam raz na tę szarość i ogólną beznadzieję listopadową :-p

1. Gdybyś mógł w magiczny sposób zmienić w sobie jedną rzecz, co by to było?
Hmm... Pewnie trudno byłoby mi się zdecydować ;-) Zmienić coś bez wysiłku - kuszące. Sporo zresztą jest do zmiany. Jeśli chodzi o charakter to chyba chciałabym być bardziej cierpliwa. A z wyglądu? Życzyłabym sobie bezproblemowej cery.

2. Co robisz inaczej, niż większość ludzi?
Haha, w przeciwieństwie do 90% znanych mi osób najbardziej lubię kawę czarną - bez mleka i bez cukru ;-) A poza tym... No nie wiem. Jem marchew maczając ją w majonezie. Najpierw maluję rzęsy, a potem powieki (o ile w ogóle) - a to się chyba robi w odwrotnej kolejności. Z powodów znanych nielicznej grupie zaufanych osób ;-) wolę parasole wielkie, nie te małe, składane, i noszę je przy każdej pogodzie ;-) (tzn. tylko jeden na raz, ale mam w domu kilka "w zapasie"). No i ZDECYDOWANIE preferuję pisanie odręczne nad stukanie w klawiaturę :-p

3. Czy Twoja największa w życiu obawa spełniła się?
No, niestety tak.

4. Kiedy ostatnio próbowałeś czegoś nowego?
O-o... To jest kwestia, z którą mam w życiu problem. Ale już wiem! Kilka dni temu po raz pierwszy kupując na allegro skorzystałam z opcji licytacji, a nie "kup teraz" ;-) Z powodzeniem ;-)

5. Jakiego przekonania silnie się trzymasz, mimo że wiele osób się z nim nie zgadza?
Nawet niedawno uczestniczyłam w dyskusji... Zostałam zmiażdżona kontrargumentami, ale zdania nie zmieniłam :-) Chodzi mianowicie o to, że niezależnie od tego, "co ludzie powiedzą" czy jaka jest w naszym kraju tradycja - nie ochrzczę dziecka, ponieważ w tej decyzji kieruję się własną religijnością, a raczej jej brakiem. Moje przekonanie jest takie, że skoro nie mamy ślubu kościelnego (z wyboru) to chyba trochę nie w porządku (choćby wobec hipotetycznego boga) byłoby przyrzekać, że dziecko wychowamy po katolicku. Niemal wszyscy uczestniczący (i nie uczestniczący) w dyskusji trochę na mnie najechali, że moje dziecko będzie mieć w życiu pod górkę i takie tam pierdoły... Nie przekonali mnie :-D

6. Komu ufasz i dlaczego?
Mężowi. Bo chyba nigdy, przez 14 wspólnych lat, nie zawiódł mnie w żadnej istotnej sprawie. Zawodzi w duperelach, owszem. Zapomina posprzątać, wynieść śmieci, załatwić coś. Ale w kwestiach "życia i śmierci" po prostu wiem, że można na nim polegać.
Oczywiście Mamie.
I jeszcze dwóm lub trzeb osobom.
Niezły wynik :-)

Bardzo jestem ciekawa, co Wy robicie inaczej, niż większość ludzi :-)

Do miłego następnego!

3 komentarze:

mamuśka pisze...

Co robię inaczej niż większość?- mogłabym tu odpowiedzieć trywialnie, a nawet wulgarnie, spasuję.
To jest też rzecz, którą chciałabym, gdybym mogła, zmienić:):):):)
Na pewno inaczej niż większość podchodzę do tak zwanych "powinności", wynikających z "co ludzie powiedzą".

PAPROCH pisze...

:-* Moja krew :-)))

agacioszka pisze...

1. Asertywność, tzn. jej brak zamieniłabym na jej obecność.
2. Myślę. :)
3. Obawiam się, że tak, choć staram się tej myśli do siebie nie dopuszczać.
4. Myślę, że zmieszczę się w ostatnich 6 miesiącach. A nie, w poniedziałek próbowałam pieczonego bażanta. Kwalifikuje się? :)
5. Że ślub w moim przypadku niczego nie zmieni, poza możliwością odziedziczenia domu.
6. Z definicji ufam wszystkim i zarazem nikomu.