piątek, 8 kwietnia 2011

Dawne marzenie.

Za oknem szaro, ponuro, kropi i wieje.
Choć na trawniku od strony balkonu zakwitły nam już forsycje, pogoda dziś bardziej listopadowa. Mam nadzieję, że to chwilowe :-)

Tymul ma dziś Dzień Śpiocha, odwalił już dziś jedną drzemkę prawie 3-godzinną, co jest niewątpliwie rekordem ostatnich tygodni. Wstał, pojadł, poskrzeczał, pouśmiechał się w sumie 2,5 godziny, a teraz przysnął znowu. Oglądam, a raczej słucham, "Kuchenne rewolucje" na VOD Onet, gdzie Magda Gessler robi tzw. rozpierduchę w restauracjach, które słabo sobie radzą i... chodzi mi po głowie moje dawno wymyślone i nadal aktualne marzenie.
Marzy mi się mianowicie mały, miły lokal na osiedlu, gdzie mieszkam, przyjazny mamom z dziećmi w wieku niemowlęcym i przedszkolnym, czyli takimi, które nie zawsze jest z kim zostawić, gdy chce się po południu (albo przed :-) ) wyskoczyć z koleżanką na kawę i plotki.
Wszystko w głowie mam zaplanowane.
Kameralna sala, prosto urządzona, ale przytulna, ładne zdjęcia na ścianach (może fotografie mojego Brata z jego podróży?...). Kolorowe talerzyki, kubki - każdy z innej parafii, jak u mnie w domu ;-) Krzesełka do karmienia niemowląt, małe kolorowe stoliki i krzesełka dla dzieci w wieku przedszkolnym. Niedużo, dla 10-12 kobiet i podobnej ilości dzieci. Czysta, skromna łazienka z kącikiem do pielęgnacji niemowląt. Zaciszna kanapa w kąciku, może nawet za jakąś lekką zasłonką, do karmienia piersią. Dla dzieci zabawki, kartony i kredki, kolorowy dywan, na którym można by się bawić...
I podgrzewacz do dyspozycji mam - żeby podgrzać słoiczek z deserkiem czy kaszkę.
Menu - oczywiście dobra kawa z ekspresu ciśnieniowego, smakowe herbaty, soki - może świeżo wyciskane. Ciasta i ciastka domowej roboty, codziennie świeże (oczywiście potrzebowałabym kogoś do pomocy ;-) ) Do kawy - kosteczka czekolady. Może też kanapki, oczywiście świeżo przygotowywane - dla kogoś kto woli na podwieczorek bułkę pełnoziarnistą z twarożkiem i rzodkiewką, zamiast ciasta czekoladowego ;-) I może owoce sezonowe - miseczka truskawek z bitą śmietaną albo pieczone gruszki - czemu nie? :-)
W tle cicha, kobieca muzyka - Norah Jones, Katie Melua, Dido, Eva Cassidy...
I jeszcze książki i kolorowe czasopisma - żeby sobie wziąć z półki i poczytać przy kawie, choć podejrzewam, że panie raczej zagadywałyby siebie nawzajem, nawiązywałyby się trwałe znajomości - tak mi się marzy. Bo wiem jak to jest - być uwiązaną z dzieckiem w domu, bez koleżanek...
Wspaniale by było, cudownie bym się czuła, prowadząc takie miejsce, patrząc jak młode mamy i ich dzieci nawiązują przyjaźnie, pałaszując babkę-pieguskę, czekoladowe muffinki, cytrynową tartę czy domowy sernik :-)
Zawsze jak o tym pomyślę, czuję zapał, uśmiecham się :-)
I tylko funduszy brak... (i pomysłu na nazwę;-) )
Ech, gdyby tak wygrać w totka... Wcale nie chciałabym spocząć na laurach i żyć z procentów. Otworzyłabym wtedy taką knajpkę gdzieś niedaleko mojego domu i myślę, że byłabym bardzo szczęśliwa.
Może kiedyś... :-)

6 komentarzy:

mamuśka pisze...

Pomarzyć dobra rzecz...

PAPROCH pisze...

Czasem marzenia się spełniają:-) Mieszkanie już mam, kota mam, dziecko mam... Jeszcze tylko praca marzeń;-)

Unknown pisze...

Pomysł jest świetny.

PAPROCH pisze...

Dzięki... Tylko trochę odwagi i samodzielności brak do realizacji... Ale wciąż to siedzi w mojej głowie, więc może kiedyś się uda :-)

Joanna pisze...

życzę spełnienia marzeń :) i tak, tak... ja też czytam :) Buziaki

kotek81 pisze...

super pomysł :-)