czwartek, 12 maja 2011

Już maj!

Mój ulubiony miesiąc w roku.
Niestety, jak wszystko, co ulubione, przemija zbyt szybko. Dopiero się zaczął, a tu już prawie połowa... Cieszę się więc nim, póki czas.
Oczywiście czerwiec jest też wspaniały, lipiec i sierpień również są przyjemne, o ile nie ma zbyt dużych upałów, bardzo lubię wrzesień...
Ale tylko maj ma to "coś".

W maju, jedenaście lat temu, po raz pierwszy spotkałam swoich teściów :-) Pogoda była przepiękna, gorąco, chyba cieplej, niż teraz. Miałam 17 lat, a mój przyszły małżonek 18 :-D Nie wiem, czy ktokolwiek sądził wtedy, że zostaniemy małżeństwem. No, ja wiedziałam ;-) Pamiętam jak mama, ciepła kobieta o głosie, który do tej pory kojarzy mi się z Kasią Nosowską, towarzyszyła mi w kuchni, gdzie jadłam przed wyjściem na ognisko kanapkę z żółtym serem i rzodkiewką :-) Na obiad były paluszki rybne...
Poznałam też wtedy Marka i Michała, wówczas dość dla mnie przypadkowe i obojętne osoby... Nie miałam pojęcia, jak ważni będą w moim życiu - uważam ich dotąd za bardzo dobrych przyjaciół:-)

Czas szybko mijał i cztery lata później, 1 maja - w dniu wejścia Polski do UE, Konrad poprosił mnie o rękę. Znów pamiętam szczegóły, mam przed oczami jakby fotografie z tamtych dni. Poznań, znów przepiękny, słoneczny przełom kwietnia i maja. Spacery po parkach - a w nich forsycje, bzy, kwitnące kasztany. Pokój w akademiku, gdzie przyszły mąż karmił mnie zupką z serka topionego (PYCHA!), omletem z salami, awokado z twarożkiem i tuńczykiem :-) TEN wieczór - kawiarnia Drugi Dom, pierścionek z cyrkonią, ciepły deszcz na rynku, gdzie słuchaliśmy koncertu na dudy...

Szybko minęło trochę ponad dwa lata i - też w maju, tyle że pod koniec - staliśmy na ślubnym kobiercu ;-) Kobierca wprawdzie nie pamiętam, za to utkwiły mi w pamięci jakieś przedziwne złote dekoracje na ścianach urzędu. I znowu ładna pogoda, choć nieco wietrznie. Panika przed wyjściem, bo świadek (Miśku, do tej pory pamiętam stres, jakiego mi przysporzyłeś;-) się spóźnia. Zniszczony obcas nowego kremowego pantofla. Kremowa taksówka i białe, BOSKO pachnące frezje. Tłum ludzi. Przesympatyczna pani kierownik USC. Mocny głos Konrada składającego przysięgę, i mój - też mocny, pewny, choć mniej donośny. I mój śmiech - obrączka nie chciała wejść mi na palec (utyłam z tych nerw?;-) Morze kwiatów, morze dobrych życzeń, góra prezentów i prezencików. Boski tort w kawiarni Cafe Wiedeńska. Potem w pubie Szafa tosty z żółtym serem :-D

Cztery lata później, ślub Miśka i Asi. Oczywiście - piękna pogoda, ciepły wiatr, urokliwy kościółek kawałek za Sieradzem. Znów migawki - stoimy pod kościołem we trójkę - ja, Konrad i Marek, nikogo jeszcze nie ma, wygłupiamy się. Kolejna migawka - młodzi przyjeżdżają srebrnym nowym "garbusem", którego - jak się później okazuje - Michał sprezentował małżonce. Cyk - następne wspomnienie: organista uruchamia buczące jak startujący śmigłowiec organy, Michał robi jakąś minę, wszyscy dusimy się ze śmiechu, najbardziej dusi się partner siostry Michała - niejaki Lewy:-) Potem cyk: już jedziemy korowodem samochodów do sali weselnej - kropi, świeci słońce, widać tęczę. W momencie gdy wszyscy wreszcie pakujemy się do sali, z nieba rozlewają się wiadra deszczu... Wspaniały wieczór, bardzo mile wesele :-)
Parę dni potem - Dzień Matki, podglądamy na monitorze USG małego człowieka w moim brzuchu. Jeszcze nie wiemy, czy to on czy ona, ale najważniejsze, że zdrowe i macha do nas rączką, nonszalancko opierając nogę o "strop" swojego mieszkanka ;-)



Dziś jest z nami, ma 5,5 miesiąca i idzie mu już drugi ząb. Właśnie się obudził, weszłam do sypialni zwabiona jego pogruchiwaniem. Nadal nonszalancki - tym razem noga w ustach ;-)
Zmykam więc - przewinąć, przebrać, poprzytulać - życząc Wam wspaniałego maja. Jeszcze ponad dwa tygodnie! :-)

10 komentarzy:

Juuuti pisze...

a mówią, że maj to nieszczęśliwy dla ślubu miesiąc. Dobrze, że obalacie ten mit:) Ja też kocham maj, głównie dla majowych burzy, na które czekam i czekam....;)

PAPROCH pisze...

:-) A kto to?, bo po nicku nie poznaję:-)
Moi Rodzice poznali się w maju, a pobrali w lutym (bez "r" - też podobno nieszczęśliwie). Są razem już ponad 30 lat :-)

Juuuti pisze...

juuuti to ja-Aliszcze;) ja brałąm ślub w kwietniu, też bez "r"- wiem,w iem, szalona jestem :D :D :D ale 3 lata minęły i jest dobrze:D

PAPROCH pisze...

:D

mamuśka pisze...

A wodniki są w maju poczęte:)))

PAPROCH pisze...

No proszę :-)

mamuśka pisze...

Wpis zrobię, bo zero głupio wygląda. Maj jest cudny i niech trwa.

PAPROCH pisze...

:-) Dzięki :-)

mamuśka pisze...

OOOO!!! Komentarze wróciły!!!

Joanna pisze...

:) Pięknie napisane :) nic tylko się uśmiechać na wspomnienie maja...